sobota, 27 sierpnia 2011

La Belle Dame Sans Merci


John Keats (1795–1821).

La Belle Dame Sans Merci

Ballad

I.

O WHAT can ail thee, knight-at-arms,
  Alone and palely loitering?
The sedge has wither’d from the lake,
  And no birds sing.

II.

O what can ail thee, knight-at-arms!
  So haggard and so woe-begone?
The squirrel’s granary is full,
  And the harvest’s done.

III.

I see a lily on thy brow
  With anguish moist and fever dew
And on thy cheeks a fading rose
  Fast withereth too.

IV.

I met a lady in the meads,
  Full beautiful—a faery’s child,
Her hair was long, her foot was light,
  And her eyes were wild.

V.

I made a garland for her head,
  And bracelets too, and fragrant zone;
She look’d at me as she did love,
  And made sweet moan.

VI.

I set her on my pacing steed,
  And nothing else saw all day long,
For sidelong would she bend, and sing
  A faery’s song.

VII.

She found me roots of relish sweet,
  And honey wild, and manna dew,
And sure in language strange she said—
  “I love thee true.”

VIII.

She took me to her elfin grot,
  And there she wept, and sigh’d fill sore,
And there I shut her wild wild eyes
  With kisses four.

IX.

And there she lulled me asleep,
  And there I dream’d—Ah! woe betide!
The latest dream I ever dream’d
  On the cold hill’s side.

X.

I saw pale kings and princes too,
  Pale warriors, death-pale were they all;
They cried—“La Belle Dame sans Merci
  Hath thee in thrall!”

XI.

I saw their starved lips in the gloam,
  With horrid warning gaped wide,
And I awoke and found me here,
  On the cold hill’s side.

XII.

And this is why I sojourn here,
  Alone and palely loitering,
Though the sedge is wither’d from the lake,
  And no birds sing.


***

usłyszałam, że jestem złym człowiekiem

czwartek, 25 sierpnia 2011

być filmoznawcą.




Powiedział "może byśmy tak kiedyś... może dzisiaj?" - powiedział
"Tak, zróbmy to, tak, by nikt nie widział
Może w parku pod lasem, na torach przy garażach
Tam, gdzie zawsze jest ciemno i gdzie prawie nikt nie chodzi
Nie będziemy wybierać" - powiedział - "ten, kto pierwszy"
Niczym ostrze losu - "pierwszy, który się trafi
Tylko pamiętaj - bez hałasu, bez zbędnych emocji
Poczuj w sobie siłę i rób tak, żeby zabić"

"Urodzeni mordercy", "Kalifornia", "Siedem"
"Harry Angel", "Pulp Fiction", "Hellraiser" i "Freddy"
Codziennie filmy były dla nas jak Biblia
Te same sceny, nawet w snach je widzę
Widzę w snach wciąż to samo, ciągle boję się zasnąć
Tamten leży we krwi, a mnie robi się słabo
Powiedział "patrz, jak pięknie, prawie tak, jak w filmach
Zapamiętaj to" - pamiętam, "prawie tak, jak w filmach"

To nie był film,
to nie był film

Pamiętam, mówił "ach, chciałbym sobie postrzelać
Wiesz, do dziewczyn na ulicy, w biały dzień, teraz
Nie do zwykłych dziewczyn, ale do tych najpiękniejszych
Chciałbym patrzeć im w oczy, jak marnieją i więdną"
Mówił "ciekawe jak to jest, tak naprawdę zabić?
W rękach trzymać przeznaczenie, jego panem być?
Wiesz, chciałbym, może byśmy tak kiedyś na ulicy
W jakimś ciemnym miejscu, tak, by nikt nie widział?"

Pamiętam, mówił "zapamiętaj" - nie potrafię zapomnieć
Wyrazu oczu, strachu, potem krwi na dłoniach
Krew była wszędzie wokół, pamiętam to dobrze
Płynęła niczym rzeka z potrzaskanej głowy
Krew pulsowała w skroniach, rozsadzała czaszkę
Ręce drżały - nie wiem, z podniecenia czy ze strachu?
Pamiętam, on się śmiał, mówił coś o filmach
"Zapamiętaj to" - pamiętam, "prawie tak, jak w filmach"...

Ale to nie był film,
to nie był film

Ale to, to nie był film,
to nie był film...