środa, 8 sierpnia 2012

Blogspot pokazał mi statystki

Jak miło, że są jeszcze miejsca, nawet publiczne w sieci, ale tak nieinteresujące dla innych, nieciekawe, że zagubione jak polana w lesie. Moja polana jest niebieskawa od kwiatów, których nazw nie znam, i złota od przebijających korony drzew promieni słońca.

Jestem w klimatyzowanym biurze w dzielnicy zwanej Wilanowem Krakowa.
Jestem na polanie.

Na zewnątrz wieje wiatr.
Współpracownicy jedzą obiad przygotowywany codziennie przez egzotycznego kucharza. Nie chcę jeść. Odeszła gdzieś wola mocy i psia zdolność rozróżniania gatunku czekolady na węch.

Jestem zamknięta w domu pracy antytwórczej, w zakładzie zamkniętym. Kiedy wracam po pracy, to nadal ten sam dom. Dom niszczejący, zaniedbany, tymczasowy.

Mam 22 lata (jeszcze), ocalałam, chociaż nie było z czego ocaleć. Nikt nie prowadził mnie nigdy na rzeź (nie licząc próby gwałtu). Prawdopodobnie tak pusta jak wszyscy inni na świecie. Koledzy, koleżanki, żyjemy w najpiękniejszym mieście w tej części planety Ziemia, lato w pełni, a my marnujemy czas, zapijamy czas, przepracowujemy czas, oddajemy czas, sprzedajemy nasz cenny czas za obietnicę pracy, zarobku, jedzenia, lepszej przyszłości.

Polana otoczona jest gąszczem drzew binarnych, drzew java, php drzew w htmlu, drzew bibliotek, aplikacji i innych, których gatunki znane są pewnie  studentom polibudy i webmasterom.

W gąszczu drzew ładny wiersz.

CZYJŚ INNY SEN (Laurie Anderson)

Wiecie dlaczego bywają takie noce
Kiedy nie śnicie?
Kiedy panuje mrok?
I całkowita cisza?

Cóż, oto przyczyna:
Po prostu są to noce
kiedy śnicie się komuś innemu.
Dlatego nie występujecie w swoich snach.
Po prostu
jesteście zajęci.
Gdzie indziej.